Kłócę się o ciuchy...z pompą
Znów są wyprzedaże , więc niestety mój zakupoholizm daje o sobie znać. Niczym łowca wypatrujący swej ofiary szukam tego idealnego ubrania, a kiedy już jestem objuczona w wieszaki i wchodzę do przymierzalni...zaczyna się. Pomijam kwestie typu "wyglądam w tym grubo" , "nie wchodzę w ten rozmiar" , "to wyglądało dobrze tylko na wieszaku"...prawdziwa awantura zaczyna się gdy do akcji wkracza pompa...Każdy ma inne predyspozycje co do noszenia pompy.
Ja zwykle praktykuje poniższe sposoby:
• gdy mam spodnie - do kieszeni / ewentualnie na klipsa
• gdy mam spódniczkę - na klipsa
• gdy mam sukienkę - na klipsa / w biustonosz
Staram się nie umieszczać pompy w biustonoszu, ponieważ to miejsce szybko się wtedy nagrzewa, zaczyna się pocić i zresztą nie jest zbyt wygodnie.
Ale jak prawdopodobnie wie większość to tylko ładnie wygląda na piśmie...Przecież nie wszystkie ciuchy są identyczne. Nie wiem jak jest z wami chłopaki, ale wydaje mi się, że dziewczyny z pompami nie zawsze mają tak łatwo...
Przypomina mi się niedawna sytuacja ze sklepu, gdy przymierzałam obcisłą, wściekło-pomarańczową sukienkę (z baskinką!). Wszystko szło świetnie bo ubierając się trzymałam pompę w ręku. Obejrzałam się ze wszystkich stron (oczywiście stwierdziłam, że jestem za gruba na co usłyszałam mocny protest ze strony chłopaka) i wtedy postanowiłam założyć pompę...KOSZMAR - jedno słowo jakim mogę określić jak się czułam gdy patrzyłam w lustro. Spod sukienki pompa wystawała wręcz pretensjonalnie, przesuwałam ją w różne miejsca, pod każdym kątem, włożyłam w stanik, ale dekolt był za głęboki..Załamałam się, byłam bliska płaczu, tak bardzo podobała mi się sukienka,wyglądałam nawet nieźle, a ta pompa wszystko popsuła. Eh, jak zwykle - pomyślałam. Po tym nastąpiła przekomarzanka z moim chłopakiem, który czatował pod drzwiami przymierzalni i wysłuchał wszystkich moich jęków (święty człowiek) na temat tego jak ja nienawidzę być pół-cyborgiem i że nie kupuje tej sukienki..Oczywiście w odzewie usłyszałam, że przesadzam, wyglądam bardzo ładnie, pompy nie widać dzięki falującemu pasowi materiału (baskinka!). Jak zwykle wpadam w histerię, gdy pompa chociaż trochę przeszkadza. Często jeszcze słyszę, że to kolejny dobry powód by wrócić do penów, a ja sama nie wiem, bo jestem już od 10 lat na różnych pompach i musiałabym się uczyć wszystkiego od zera. A jestem bardzo roztrzepaną osobą i mało cierpliwą..jak to artyści ;)
Pompa nie jest zła, ale myślałam, że o ciuchy to kłócę się tylko z moją siostrą..czasem jednak muszę trochę ruszyć głową i znaleźć kompromis między modą, a chorobą.Na szczęście w większości się udaje:) Polecam myślenie o pompie w przymierzalni i nie załamywanie się gdy coś się nie układa - zawsze można zrobić np. małą dziurkę w ubraniu przez którą przełożymy dren, uszyć pokrowiec który założymy na udo lub inną część ciała albo z promiennym uśmiechem iść z naszym "pejdżerem" przy biodrze i śmiać się z min osób, które myślą, że jeszcze nie mają tego nowego modelu smartfon'a ;)
Do usłyszenia :)
Weronika BlueSugarCube
Komentarze
Prześlij komentarz