Świąteczna epopeja jedzeniowa


Święta są cudownym czasem z rodziną, pełnym odpoczynku i prezentów, ale i czasem trudnym ze względu na jedzonko, które pojawia się co chwilę - tłuste, słodkie i w dużych ilościach (ale sami wiecie ;)). Codziennie, na koniec dnia pisałam podsumowanie obżarstwa - coś wyszło, coś nie wyszło, próbowałam, sprawdzałam - czasem jednak jest trudno sobie poradzić z takim jedzeniowym potworem ;P ;D

Dzień 1 - Wigilia
Początek już nie był łatwy, ponieważ zaskoczyło mnie hiper dosłownie 2 godziny przed Wigilią (u nas w domu). Tak byłam zalatana w przygotowaniach domu, jedzenia i siebie xD, że nie doliczyłam się w bolusach :P co niestety zaowocowało wynikiem ponad 300 - ale zadziałałam szybką zmianą wkłucia (którą i tak planowałam tego czy następnego dnia) i korektą (mogłam dać korektę penem, ale w końcu skupiłam się na pompie). Wkłucie zrobiłam w brzuch, więc insulina zadziałała szybko i do Wigilii miałam już 200. Zanim zabrałam się za jedzenie podałam insulinę (końską dawkę :D 10 jednostek - 6 jednostek i 4 jednostek na 5 godzin, bo wiedziałam co będzie grane :D). Skontrolowałam wynik jakiś czas po jedzeniu i miałam 173 (powinnam podać na godzinę lub dwie więcej i byłoby dobrze myślę). Gdy przyszedł czas na deser podałam 5 jednostek prostego i teraz po wszystkim mam 200 (myślę, że gdybym również podała przedłużony jak do głównego posiłku na koniec byłoby trochę lepiej, ale nie jest tragicznie ;) postaram się jutro lepiej ;)


Dzień 2 - Boże Narodzenie

Dziś postanowiłam podać bolusy na więcej godzin! Ale zacznijmy od początku - coś mnie dziś tknęło w kościele żeby sprawdzić wynik - okazało się, że mam 218 więc podałam 2 jednostki i w domu miałam już 143, ale zanim jedzenie się ogarnęło na stół ,miałam już 65 ( w sumie jak mam się najadać to może być xD). Na obiadek poszło 10 jednostek (5 jednostek i 5 jednostek na 7 godzin), ale w międzyczasie dorobiłam jeszcze 5 jednostek, bo stwierdziłam kalkulując, że to nie wystarczy :P I tak mi wyszło 211 po jedzeniu :PP (może powinnam inaczej rozłożyć proporcję bolusa...). Wiadomo, później jeszcze ciasto itd. i kolejne jednostki ~~~ Na koniec dnia 224 :PP Nie jest to zachwycające, ale ciężko z tymi Świętami się ogarnąć jednak :PP
 
Dzień 3 - Boże Narodzenie (2)
Pozostał jeszcze 3 dzień jedzeniowej epopei :PP Mój żołądek miał już dość, ale jechałam do rodziny mojego chłopaka, więc trzeba pojeść i pochwalić :D Zaczęło się całkiem nieźle - znowu manewr z badaniem w kościele xD i było 157. Potem od latania i pomagania w kuchni i przy stole oczywiście 69 xD Na obiad poszło 7 jednostek i 3 jednostki na 6 godzin. z czego potem wyszło 192 :P Wydaje mi się, że granica błędu jest mała - albo trochę za mało insuliny albo na za krótko (i tak brałam zdecydowanie więcej niż na co dzień jeżeli chodzi o dzienną dawkę, więc bardziej się skłaniam do rozłożenia na godziny). Muszę się przyznać, że później przyszalałam ze słodkościami i chyba miałam już dosyć tego pilnowania, bo poleciało na łeb na szyję na ponad 300 :PP No cóż, zdarza się :P Ale ładnie zeszło do 89 ;) Cieszę się, że już się skończyły te jedzeniowe Święta xD I chyba nie było aż tak źle ;) Chociaż na co dzień to wychodzi lepiej! ;) 


Weronika BlueSugarCube

Komentarze

  1. No to niezłą huśtawkę miałaś od 60 do 300 hehe - trochę zmęczyłaś ten organizm.. Mnie też nie do końca dobrze wyszło ale Wigilia mnie zaskoczyła - zaczęłam od hypo!! :) więc spokojnie mogłam jeść pierwsze danie bez insuliny (jestem na penach). Pozdrawiam i życzę płynnej kontroli cukrów bez zaskoczeń oraz spełnienia marzeń w 2014:) Bożena

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty