Bieszczady na weekend
W ostatni weekend udało się nam przedłużyć wakacje krótkim wypadem do Wetliny ze znajomymi. Piękne krajobrazy i dużo zieleni zdecydowanie pomaga się zregenerować ;) Dawno nie miałam okazji nawet krótko pochodzić po górach, więc była to prawdziwa frajda zdobyć chociaż dwa małe szczyty :) Pogoda dopisywała, a wręcz dawała czadu, bo w sobotę było 34 stopnie ! Zatem Frio na pompę było niezbędne!
Ze względu na duży wysiłek fizyczny przez cały dzień zaopatrzyłam się w glukozę, soczki i cukier oraz oczywiście w kanapkowy prowiant. Do tego przyjaciółka miała dla mnie daktyle na hipo :D Polecam jako alternatywa - to prawdziwy zastrzyk energetyczny!
Patrząc jak cudowne są wyniki przy chodzeniu po górach, każdy diabetyk powinien zostać zawodowym przewodnikiem czy coś w tym stylu :D
Na koniec całodziennej wyprawie zjadłam w nagrodę naleśnik gigant z jagodami (który okazał się wielkim racuchem) w klimatycznej knajpce Chata Wędrowca link Nie martwcie się - tak naprawdę podzieliliśmy go na 4 :D Nieźle nas zatkało jak go przynieśli ;D
W drodze powrotnej do domu zajechaliśmy nad Solinę by trochę poplażować :) Znów przepiękne widoki :) Niestety długo nie zabawiliśmy przez stado dręczących nas os :P Zobaczyliśmy tamę, przekąsiliśmy coś i ruszyliśmy na Warszawę ;) Udało nam się dojechać na 23:00 więc nie tak tragicznie przed poniedziałkiem :D

Jeszcze jest cieplutko, więc myślę, że możemy się spodziewać naszej "Złotej Polskiej Jesieni" (moja ulubiona pora roku :)).
Weronika BlueSugarCube
Komentarze
Prześlij komentarz