Korzystam z systemu DBLG1 w połączeniu z CGM Dexcom G6 i pompą Accu-Chek Insight już prawie 2 miesiące! 🙃 Żyjąc 28 lat z cukrzycą typu 1 nie spodziewałam się, że pojawi się system, który tak ułatwi mi życie 🥰 Wszystko w ramach tego systemu mam refundowane w Belgii w ramach programu "drogie technologie" - za tą możliwość moje dane będą zbierane przez 2 lata by zbadać wpływ DBLG1 na poprawę jakości życia osoby z cukrzycą typu 1. DBLG1 (Diabeloop Generation 1) to system hybrydowej zamkniętej pętli z samouczącym się algorytmem. DBLG1 - algorytm hostowany w dedykowanym urządzeniu - łączy sensor do ciągłego monitorowania glikemii (CGM) i pompę insulinową, aby zautomatyzować decyzje dotyczące podawania insuliny. System nie wymaga kalibracji, ale istnieje taka możliwość. 💙 Urządzenie DBLG1 jest sercem systemu: - Wyświetla wszystkie informacje na temat CGM-u, pompy i pętli (m.in. poziom glukozy, status urządzeń, statystyki) - Służy do wprowadzania danych (posiłek - węglowodan
Pierwsza
zwycięska historia :) Akurat spotkałam się z jej autorką wczoraj w Warszawie by przekazać wygrany kalendarz, więc zaczynam publikacje od
tej opowieści ;) Bardzo mi się spodobała ta słodka historia i dołączone
do niej zdjęcie :) Weronika BlueSugarCube
Aleksandra Bielecka i jej suczka Poni
"Na cukrzycę choruję już 21 lat, tak naprawdę jest
częścią mnie i nie wiem czy potrafiłabym żyć bez niej? W rodzinnym domu został
jamnik, który wyczuwał moje hipoglikemie oraz ataki epilepsji u innego psa.
Zakładając rodzinę w 2005 roku nie chciałam brać go ze sobą, to był pies po
przejściach, miał już swój dom.
I tak mijały lata…
W listopadzie 2012 roku naszła mnie pewna myśl… Weszłam na allegro aby
sprawdzić, czy są do sprzedania jakieś psiaki Jack Russell Terrier. Sprawdzając
oferty codziennie, w końcu 27 grudnia mym oczom ukazało się JEJ zdjęcie - inne
oferty już mnie nie interesowały! Ten pyszczek, te łatki, była IDEALNA! Na
drugi dzień pojechaliśmy całą rodziną ją zobaczyć. Myślałam, że to będzie
szczeniak. Okazało się, że fakt – było to maleństwo, ale Poni (bo tak ma na
imię) była dorosłym, 2-letnim psem. A co jeśli będzie atakować dzieci? Jaki ma
charakter? Nie wzięliśmy jej od razu. W domu się na spokojnie zastanowiliśmy,
przeanalizowaliśmy wszystkie „za i przeciw”. I nagle drgnął we mnie impuls,
mówię do córki „Blanka jedziemy po psa!” Najpierw do sklepu po wyprawkę, a
później po Poni. Oj jak dziś pamiętam minę męża :) - nie był zadowolony z mojej
decyzji.
Dorosły pies wzięty z hodowli nie zawsze się nadaje do domu z małymi dziećmi,
ma już swoje przyzwyczajenia. Po tygodniu zaczęliśmy wspólne szkolenie z
posłuszeństwa pod okiem trenera. Jest niesamowicie inteligentna, nasz
weterynarz mówi, że Jacki to mózgi :)
Minęły 2 tygodnie pobytu psa u nas i się zaczęło…
„Poni odejdź, Poni odsuń się, PONI!!!!!!!!!!!! Źle się czuję, idź stąd!”
Tak było 3 dni z rzędu, jej zachowanie mnie zaczynało denerwować. Kolejny
dzień, znowu to samo. Plącze się między nogami i piszczy. „Rany Pońka siku Ci
się chce?!” - otwieram okno balkonowe na ogród a ona dalej przy mnie stoi i nie
ma wcale zamiaru wyjść. Usiadłam. Oj coś mi cukier leci dziwnie się czuję,
pudełko prawdy zwane glukometrem pokazuje 90 mg/dl. Cukier ok, ale dziwne
uczucie jakby hipoglikemia? Badam się po 5 min, cukier 75 mg/dl, bardzo szybko
spada?! Poni dalej kręci się przy mnie i piszczy. Ponowny test po 2 minutach
68mg/dl, już nie mam siły wstać i otworzyć jej okna na taras. Dosładzam się
płynną glukozą i patrzę na psa, który siada przy mnie i kontroluje każdy mój
ruch. Po krótkim czasie glukoza zaczyna działać wyraźnie to czuję, wstaję aby
wypuścić Poni, a ta … idzie na swoje legowisko. Siadam znowu tym razem z
wrażenia, rany ona nie alarmowała mi potrzeby wyjścia, tylko mój spadający
cukier! Sprawdzam historię pomiarów glukozy, obliczam i wychodzi mi, że cukier
spadał ok 3-4 mg/dl/min, to szybkie tempo, niebezpieczne.
Minął kolejny tydzień, Poni ani razu nie zaalarmowała. Moje myśli: ubzdurałam
sobie, że mam psa, który mnie odczuwa. Ale przyszła noc i stało się. Po
godzinie 24 Poni przychodzi do sypialni i piszczy. Co robię? Wstaję zaspana
żeby wypuścić psa na siusiu. Ta znowu nie chce wyjść. Tym razem bez grama
złości borę glukometr i masz! 49 mg/dl! Rany jak ja tego mogłam nie czuć?
Powtórzyłam badanie bo nie miałam żadnych objawów hipoglikemii, 47mg/dl. I tym
razem poważnie się przestraszyłam! Pies zrobił to samo jak w poprzednich
przypadkach, siedział obserwował mnie, później poszedł na swoje legowisko gdy
już się lepiej poczułam.
Nie każdy pies ma tę zdolność odczuwania właściciela. Ja miałam wielkie
szczęście! W środowisku „słodkich” mówi się, że taki pies to chodzący CGM –
system stałej kontroli glikemii, dla mnie to mój ANIOŁ STRÓŻ."
Kolejne historie...